piątek, 7 sierpnia 2015

Prolog

Zawsze żyłam z dnia na dzień. Nie liczyło się dla mnie co będzie jutro. Miałam bogatych rodziców i byłam ustawiona do końca życia. Ciągle imprezowałam, zdarzało się, że nie wracałam do domu przez kilka dni. Rodzice co chwila mnie upominali, dawali szlabany na które nie zwracałam uwagi i mimo zakazów wychodziłam na miasto.
Wszystko zmieniło się po jednym telefonie. Zmieniło się za późno. Te kilka zdań sprawiło, że zawalił mi się cały mój świat. Lekarz przekazał mi, że moi rodzice zginęli w wypadku. Ponieważ byłam jedynaczką zostałam sama. Miałam tylko wujka, ale on miał swoją rodzinę i nie chciałam mu się narzucać.
Na pogrzebie nie pojawił się ani Miłosz, ani moja najlepsza przyjaciółka, Doma. Było mi przykro, ale uznałam, że musiało im coś wypaść. Stałam przy grobie i płakałam. Różni ludzie składali mi kondolencje, ale nawet na nich nie patrzyłam.
-Lila- rozpoznałam głos wujka- Wiesz, że możesz zamieszkać u mnie.
-Dziękuję wujku, ale wolę zostać u siebie- odpowiedziałam.
-Pamiętaj, że jak będziesz czegoś potrzebowała to zawsze ci pomogę- zapewnił.
-Wiem, dziękuję ci bardzo, ale na razie jedyne czego potrzebuję to samotność.
Widziałam, że wujka martwi moja postawa, ale nie chciałam, żeby mi pomagał. Miał swoją rodzinę, czułabym się w niej jak intruz.
Po pogrzebie wróciłam do domu. Czekała tam na mnie przyjaciółka. Ucieszyłam się na jej widok. Miałam nadzieję, że jakoś mnie wesprze.
-Cześć- przywitałam się.
-Siema Lilka. Idziesz ze mną na zakupy? Musimy sobie kupi jakieś wystrzałowe kiecki na jutrzejszą imprezę w klubie- zaczęła nawijać.
-Doma ja nie idę.
-Nawet o tym nie myśli. To może być największa biba tego roku.
-Moi rodzice właśnie zginęli- nie mogłam uwierzyć, że tego nie rozumie.
-To właśnie musisz iść się rozerwać!
-Nie idę- powiedziałam tylko- Ty idź, ale ja nie mam zamiaru.
Doma prychnęła tylko, odwróciła się i bez pożegnania wyszła. Przykro mi się zrobiło, ale nie zatrzymywałam jej. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku, a po moich policzkach poleciały łzy. Wtedy zadzwonił mi telefon.
-Halo?- odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
-Doma mi mówiła, że nie idziesz na imprezę- to był Miłosz.
-Nie idę- potwierdziłam.
-Nie mam zamiaru siedzieć przez ciebie w domu- powiedział.
-Idź beze mnie- wiedziałam, że i bez pozwolenia by poszedł, więc nawet nie próbowałam go prosić, żeby został ze mną.

-Ok. Cześć- rozłączył się.

No to chyba zaczynamy. Na razie krótki prolog. Dla wszystkich, którzy czytają moje inne blogi mam informację: nie mam obecnie weny na inne blogi. Jakiś czas temu mnie opuściła i nie może wrócić, a że mam pomysł na nową historię to uznałam, że ją zacznę pisać, żeby się tego całkiem nie oduczyć i może wtedy wena na poprzednie blogi wróci. Mam nadzieję, że rozumiecie i zapraszam do czytania nowej historii :)

2 komentarze:

  1. hmm... no ciekawie się zapowiada i to bardzo :D Melduję się tu, pod prologiem i będę się meldować dalej :D Ciekawe co tam się w Twojej głowie narodziło.
    Do następnego i zapraszam do mnie. Lada dzień zaczynam :)):*
    promyk-promyczek-nadziei.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Nieraz naszła Cię chęć aby poczytać blog z siatkarzem w roli głównej? One part? Sama piszesz opowiadanie i chciałabyś je rozpowrzechnić? Jeśli na któreś z tych pytań odpowiedziałaś "tak" to super! :D W takim razie zapraszamy Cię na naszego bloga http://opowiadania-siatkarskie.blogspot.com/ na którym możesz znaleźć spisy opowiadań z siatkarzami :)

    Ty również możesz dodać swojego bloga :D
    Pozdrawiamy i zapraszamy :D

    OdpowiedzUsuń