sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 1

Leżałam na łóżku i nie umiałam się wziąć w garść. Od tygodnia nie wychodziłam z domu, nie jadałam, cały dzień przesiadywałam w pokoju. Nie umiałam się pozbierać po śmierci rodziców. Najgorsze było to, że nie miałam wsparcia ani w Miłoszu, ani w Dominice.
Kilka osób z firmy ojca przychodziło do mnie, żeby pytać co mają robić, jak zarządzać, ale nie umiałam im pomóc, bo kompletnie się na tym nie znałam. Gdy po raz kolejny przyszedł ktoś z firmy ojca nie wiedziałam już co mam mu powiedzieć.
-Co mamy zrobić?- spytał mężczyzna.
-Nie wiem.
-Musi pani zdecydować.
-Przyniesie to zysk firmie?- spytałam.
-Jeśli wyjdzie tak, jeśli nie wyjdzie przyniesie straty.
-Do kiedy muszę zdecydować?
-Do piątku. W piątek jest ostateczny termin podpisania umowy.
-Rozumiem.
Gdy mężczyzna wyszedł wróciłam do pokoju i szybko znalazłam swój telefon. Nie wahałam się długo tylko znalazłam odpowiedni numer w kontaktach i go wybrałam. Po dwóch sygnałach odebrał.
-Halo?
-Wujku musisz mi pomóc, proszę- od razu przeszłam do rzeczy.
-Lila? Co się stało?
Zaczęłam mu tłumaczyć o co chodzi. Powiedział, że coś wymyśli i będzie u mnie najszybciej jak się da.

Podpromie, w szatni:

Siedziałem po treningu w szatni. Byłem w złym humorze, bo dzień wcześniej zakończyłem związek, który trwał ponad dwa lata. Wyszedłem z hali, wrzuciłem torbę do samochodu i już miałem odjeżdżać, ale zobaczyłem znajomą postać.
-Dzień dobry- wysiadłem i się przywitałem.
-O Rafał!- ucieszył się Wójtowicz- Dobrze, ze cię jeszcze złapałem.
-Co się stało?
-Potrzebuje twojej pomocy, a właściwie to moja bratanica potrzebuje twojej pomocy.
No super. Tego mi jeszcze teraz trzeba. Jakaś rozwydrzona nastolatka, której trzeba pomóc. Ciekawe o co chodzi. Przecież na mecz Wójtowicz mógłby ją spokojnie wprowadzić.
-Moja bratanica ostatnio dużo przeszła. Mój brat razem z żoną zginęli w wypadku samochodowym i została sama. Mój brat miał firmę, która została teraz na jej głowie, a ona nie zna się na prowadzeniu jej. Ty skończyłeś administracje i zarządzanie. Może mógłbyś pomóc jej jakoś, wytłumaczyć co ma robić?
Zrobiło mi się żal tej dziewczyny. Z dnia na dzień straciła rodziców, została sama. To było o wiele gorsze niż moje rozstanie. Postanowiłem jej pomóc, bo i tak nie miałem co ze sobą zrobić.
-Pomogę jej- powiedziałem.
-Dziękuję. Pojadę do mniej z tobą, a potem was zostawię. Mam nadzieję, że się dogadacie. Lilka jest dość specyficzną osobą.
-Czemu?- zdziwiłem się.
-Przed śmiercią rodziców była strasznie nieodpowiedzialna. W głowie była jej tylko zabawa. Po tym wypadku zmieniła się diametralnie. Załamała się, zamknęła w sobie. Najgorsze, że została z tym sama. Jej niby najlepsza przyjaciółka w ogóle jej nie odwiedza, chłopak też. Chciałem jej pomóc, ale ona nie chciała przyjąć tej pomocy, bo uznała że mam własną rodzinę, którą powinienem się zajmować.
-To może moją pomoc przyjmie. Ja nie mam nikogo.
-Jak to?- zdziwił się- A Sabina?
-Rozstaliśmy się.
-Przykro mi.
-Nie ważne- machnąłem ręką- Jedźmy już do tej twojej bratanicy.
Wsiadłem do auta i pojechałem za Wójtowiczem. Wjechaliśmy na teren bogatych domów. Rozglądałem się, a im dalej jechaliśmy tym były okazalsze domy, a nawet nazwałbym je willami. W końcu skręciliśmy, a moim oczom ukazała się chyba największa willa na tej ulicy z ogromnym terenem dookoła niej.
Patrzyłem zszokowany na posiadłość. Ja nawet gdybym do setki grał i wszystko odkładał nie mógłbym takiej kupić, a jeszcze potem ją utrzymać- niewykonalne.
Brama się otworzyła, a my wjechaliśmy na rozległy teren. Gdy Wójtowicz zadzwonił do drzwi otworzyła nam gosposia.
-Jest Lilka?- spytał.
-Tak. Proszę wejść- zaprowadziła nas do ogromnego salonu przez długi hol- Poproszę ją, żeby zeszła.
-Rafał chciałem ci podziękować, że jej pomagasz. Bardzo się bałem, że sama sobie z tym nie poradzi.
-Nie ma za co, jeszcze nic nie zrobiłem.

W tym momencie usłyszałem, że ktoś wchodzi do salonu. Odwróciłem się i zamarłem. Przede mną stała piękna blondynka średniego wzrostu. Widać było, że ostatnio dużo przeszła i nie dbała o siebie, ale mimo to bez trudu zauważyłem jej urodę, a zwłaszcza piękne, zielone oczy. Momencie gdy w nie popatrzyłem, ona spojrzała na mnie.


Jest jedyneczka, mam nadzieję, że wam się podoba :) komentujcie ;)

1 komentarz: